arrow-gray

JESTEM
DOBRY/A

JESTEM
DOBRY/A

Jesteśmy jednym połączonym systemem, a żyjemy tak, jakbyśmy byli oddzieleni. Stąd cały koszmar, który sprowadziliśmy na Ziemię

Iwan Wyrypajew, „Badania ściśle tajne. New Constructive Ethics”, fragm.

Jesteśmy jednym połączonym systemem, a żyjemy tak, jakbyśmy byli oddzieleni. Stąd cały koszmar, który sprowadziliśmy na Ziemię

Iwan Wyrypajew, „Badania ściśle tajne. New Constructive Ethics”, fragm.

transUntitled-2

Dawniej niezliczone powinności wynikały dla każdego z jego stanu i statusu, jak również z płci, i wszystko to niemal natychmiast, bo w ciągu minionych kilkunastu dekad, zostało prawie ze szczętem unieważnione. W demokratycznym i pluralistycznym społeczeństwie każdy z nas tkwi w sieci publicznych stosunków moralnych jako osobna i autonomiczna jednostka, wyemancypowana i dźwigająca na swych barkach mnóstwo praw i swobód, które w dawnych wiekach częstokroć nie były dostępne nawet najwyżej urodzonym. Ich ciężar pochodzi nie tyle od nich samych, ile z obowiązków, które wszystkie nasze nowe prawa za sobą pociągają. Dawniej nie musieliśmy się nazbyt troszczyć o niżej urodzonych – dziś nie ma już wyższego i niższego urodzenia. Dawniej nie musieliśmy się troszczyć o niewyznających prawdziwej wiary – dziś różnica wyznania nie zmienia naszych relacji moralnych i wzajemnych zobowiązań. Dawniej miał prawo obchodzić nas niemal wyłącznie nasz własny lud i współwyznawcy – dziś coraz częściej poczuwamy się do odpowiedzialności za cały świat, który uważamy za jeden i wspólny. Dawniej kobiety miały słuchać mężczyzn, których obowiązki wobec nich ograniczały się do zapewnienia im bytu – dziś mężczyźni muszą pogodzić się z pełnym zakresem moralnej autonomii kobiet, a także kobiety muszą wziąć na siebie większe moralne zobowiązania. Dawniej mało kto miał cokolwiek do powiedzenia w sprawach publicznych i mało kto za cokolwiek w sferze publicznej w czasie pokoju odpowiadał – dziś każdy człowiek, będąc podmiotem praw politycznych, zobowiązany jest służyć politycznej wspólnocie, i to nie tylko daniną krwi. Dawniej zajęci byliśmy bez reszty własnym życiem tu i teraz – dziś poczuwamy się do odpowiedzialności za to, jaki świat pozostawimy potomnym. Jeśli jednak wcale się do tego wszystkiego nie poczuwamy, narażamy się na zarzut egoizmu. W epoce feudalnej było odwrotnie – zatroskanie zwykłego człowieka losami świata (znajdującego się wszak w pewnych rękach samego Boga) uważane byłoby za przejaw pychy. 

Dawniej niezliczone powinności wynikały dla każdego z jego stanu i statusu, jak również z płci, i wszystko to niemal natychmiast, bo w ciągu minionych kilkunastu dekad, zostało prawie ze szczętem unieważnione. W demokratycznym i pluralistycznym społeczeństwie każdy z nas tkwi w sieci publicznych stosunków moralnych jako osobna i autonomiczna jednostka, wyemancypowana i dźwigająca na swych barkach mnóstwo praw i swobód, które w dawnych wiekach częstokroć nie były dostępne nawet najwyżej urodzonym. Ich ciężar pochodzi nie tyle od nich samych, ile z obowiązków, które wszystkie nasze nowe prawa za sobą pociągają. Dawniej nie musieliśmy się nazbyt troszczyć o niżej urodzonych – dziś nie ma już wyższego i niższego urodzenia. Dawniej nie musieliśmy się troszczyć o niewyznających prawdziwej wiary – dziś różnica wyznania nie zmienia naszych relacji moralnych i wzajemnych zobowiązań. Dawniej miał prawo obchodzić nas niemal wyłącznie nasz własny lud i współwyznawcy – dziś coraz częściej poczuwamy się do odpowiedzialności za cały świat, który uważamy za jeden i wspólny. Dawniej kobiety miały słuchać mężczyzn, których obowiązki wobec nich ograniczały się do zapewnienia im bytu – dziś mężczyźni muszą pogodzić się z pełnym zakresem moralnej autonomii kobiet, a także kobiety muszą wziąć na siebie większe moralne zobowiązania. Dawniej mało kto miał cokolwiek do powiedzenia w sprawach publicznych i mało kto za cokolwiek w sferze publicznej w czasie pokoju odpowiadał – dziś każdy człowiek, będąc podmiotem praw politycznych, zobowiązany jest służyć politycznej wspólnocie, i to nie tylko daniną krwi. Dawniej zajęci byliśmy bez reszty własnym życiem tu i teraz – dziś poczuwamy się do odpowiedzialności za to, jaki świat pozostawimy potomnym. Jeśli jednak wcale się do tego wszystkiego nie poczuwamy, narażamy się na zarzut egoizmu. W epoce feudalnej było odwrotnie – zatroskanie zwykłego człowieka losami świata (znajdującego się wszak w pewnych rękach samego Boga) uważane byłoby za przejaw pychy. 

transUntitled-2

Tymczasem przecież wraz z pojawieniem się tych wszystkich nowych praw i obowiązków nie nastąpiła żadna istotna zmiana w naszych możliwościach osobniczych. Nadal jesteśmy tymi samymi stworzeniami co nasi neolityczni przodkowie, którzy przez długie tysiące lat świetnie radzili sobie w prymitywnych hordach bądź plemionach, koczując, a potem uprawiając ziemię, tworząc proste narzędzia pracy oraz złożony świat wyobrażeń, obyczajów i wierzeń, w którym zazwyczaj było bardzo dużo miejsca na przemoc i okrucieństwo. Jan Hartman, „Etyka! Poradnik dla grzeszników” (2015).   

Tymczasem przecież wraz z pojawieniem się tych wszystkich nowych praw i obowiązków nie nastąpiła żadna istotna zmiana w naszych możliwościach osobniczych. Nadal jesteśmy tymi samymi stworzeniami co nasi neolityczni przodkowie, którzy przez długie tysiące lat świetnie radzili sobie w prymitywnych hordach bądź plemionach, koczując, a potem uprawiając ziemię, tworząc proste narzędzia pracy oraz złożony świat wyobrażeń, obyczajów i wierzeń, w którym zazwyczaj było bardzo dużo miejsca na przemoc i okrucieństwo. Jan Hartman, „Etyka! Poradnik dla grzeszników” (2015).   


Jan Hartman, „Etyka! Poradnik dla grzeszników” (2015).