arrow

HISTORIA POLSKIEJ CZARNOŚCI


HISTORIA POLSKIEJ CZARNOŚCI

jan

W SŁUŻBIE

JANA III SOBIESKIEGO

Afrykańczyków i nawet pewną modę na „murzyńskość” spotykamy przede wszystkim na dworze królewskim. Antoni Kuczyński wspomina o „Murzynach” uświetniających wesele Zygmunta III z Anną Habsburżanką (1592); z kolei zaślubiny Jana Zamoyskiego z Gryzeldą Batorówną (1583) miał uświetnić poczet ubrany na „murzyńską” modłę, jadący na trzech wielbłądach. Trzymali złotem tkane baldachimy. W 1651 r. Jana Kazimierza witał gdański cech kuśnierzy w strojach „murzyńskich” (głowy mieli okryte skórami baranimi, w ręku zaś każdy trzymał strzałę [sic!]). Czarnego lokaja posiadał, wśród kilku innych równie „egzotycznych” służących, król Jan III Sobieski. Wiemy to z jego listu do Marysieńki, w którym – nazajutrz po wiedeńskiej wiktorii – pisał:

„Już się tu z nami śmierci tak spospolitowały, iż nie patrzymy na nic, jeno na śmierć swoich albo nieprzyjaciół. Mnie prawie wszyscy chłopcy poginęli. Golański onegdy z choroby umarł. Owego Murzyna Józefa Holendra Turcy, w ręku już mając go, ścięli. Miałem także Węgrzynka, co kilka języków umiał; i ten zginął. Ale z Kałmukiem małym co się stało, racz Wć uważyć, że kiedy w polu, to równo z charty na koniu zająca uganiał, a teraz ujść nie mógł, kiedy mnie P. Bóg salwował. Nie wiem tedy, jakim to szczęściem, że go Turczyn, nie ściąwszy, wziął żywcem.”

Krzysztof Wittels, „Początki afrykańskiej diaspory w Warszawie”, [w:] „Afryka w Warszawie”

 

W tej sztuce chodzi o to, że Ziemia jest płaska, że Słońce wschodzi i zachodzi,
ponieważ krąży wokół Ziemi; chodzi o to, że nic nie chce być funkcją, tylko rozproszeniem.

Dekoracja:
Mała kuchnia pośrodku sceny, z lewa i prawa zupełne ciemności. Kuchnię aż po sufit
wypełniają rupiecie (zdjęcia, pamiątki, bardzo dużo religijnego kiczu, oprawione w ramki
obrazki powycinane z kalendarzy, naczynia itd.), mimo to wszystko jest starannie
uporządkowane. Co się tyczy klasyfikacji, rupiecie powinny mieć charakter na wskroś
muzealny. Tak więc mała nierealistyczna przestrzeń, mimo wszystko rozpoznawalna jako
najdrobnomieszczańsza kuchnia. 

Język:
Językiem, jaki wytwarzają Prezydentki, są one same. Siebie samego wytwarzać
(wyjaśniać), to praca, dlatego wszystko samo w sobie stanowi opór. W sztuce powinno
to być wyczuwalne jako wysiłek.

Didaskalia sztuki „Prezydentki”.

p-2

NA DWORZE STANISŁAWA AUGUSTA PONIATOWSKIEGO

(…) w spisie wydatków dworu króla Stanisława Augusta Poniatowskiego „Tabella expensy generalnej” z lat 1764–1767 znajdujemy wśród osób zatrudnionych „Murzyna” – Jeana Ledoux. Warto wspomnieć, że Bernardo Bellotto (Canaletto) umieścił na swoim obrazie postać czarnego sługi przechadzającego się po tarasie Zamku Królewskiego (1773). 

Jak pisze Antoni Kuczyński: „Murzyn usługiwał na dworach ówczesnych polskich władców, ubarwiał magnackie rezydencje, dworskie bale i maskarady nie pogardzały afrykańskimi motywami – strojono się więc w różne dziwaczne stroje, malowano ciała na czarno, przyozdabiano w pióropusze, wystawiano sztuki o afrykańskiej tematyce.” (…)

Krzysztof Wittels, „Początki afrykańskiej diaspory w Warszawie”, [w:] „Afryka w Warszawie”

 

W tej sztuce chodzi o to, że Ziemia jest płaska, że Słońce wschodzi i zachodzi,
ponieważ krąży wokół Ziemi; chodzi o to, że nic nie chce być funkcją, tylko rozproszeniem.

Dekoracja:
Mała kuchnia pośrodku sceny, z lewa i prawa zupełne ciemności. Kuchnię aż po sufit
wypełniają rupiecie (zdjęcia, pamiątki, bardzo dużo religijnego kiczu, oprawione w ramki
obrazki powycinane z kalendarzy, naczynia itd.), mimo to wszystko jest starannie
uporządkowane. Co się tyczy klasyfikacji, rupiecie powinny mieć charakter na wskroś
muzealny. Tak więc mała nierealistyczna przestrzeń, mimo wszystko rozpoznawalna jako
najdrobnomieszczańsza kuchnia. 

Język:
Językiem, jaki wytwarzają Prezydentki, są one same. Siebie samego wytwarzać
(wyjaśniać), to praca, dlatego wszystko samo w sobie stanowi opór. W sztuce powinno
to być wyczuwalne jako wysiłek.

Didaskalia sztuki „Prezydentki”.

p-3

MURZYN AMBROŻY

(…) Z połowy XVIII w. pochodzą również potwierdzone informacje o Afrykańczykach będących na służbie w dobrach arystokracji. Na zamku w Przemyślu miał trzymać kilku „Murzynów” Jerzy Ignacy Lubomirski. W lutym 1752 r. do Białłej (Białej Podlaskiej) dotarł transport 12 niewolników afrykańskich, zakupionych w Londynie przez księcia Hieronima Floriana Radziwiłła. Jego skarbnik skrupulatnie odnotował, że na zakup wydano 2000 zł. Sam transport z Londynu i wyżywienie kosztowało 440 zł. Oprócz tego, angielski strażnik, który eskortował „nabytek”, dostał 34 zł. Podczaszy i chorąży wielki litewski, Hieronim Radziwiłł, który zyskał miano największego okrutnika Rzeczypospolitej, sprowadził sobie niewolników, by uświetnili jego menażerię. Pod koniec XVIII w. pojawiła się moda na podmiejskie arkadie, jedną z najsłynniejszych urządziła w podwarszawskim Mokotowie marszałkowa Izabella z Czartoryskich Lubomirska. Spis wydatków tej rezydencji z 1787 r. wyszczególnia pozycję „Murzyn Ambroży”. Można więc przypuszczać, że również księżna posiadała czarnego lokaja. (…)

Krzysztof Wittels, „Początki afrykańskiej diaspory w Warszawie”, [w:] „Afryka w Warszawie”

 

W tej sztuce chodzi o to, że Ziemia jest płaska, że Słońce wschodzi i zachodzi,
ponieważ krąży wokół Ziemi; chodzi o to, że nic nie chce być funkcją, tylko rozproszeniem.

Dekoracja:
Mała kuchnia pośrodku sceny, z lewa i prawa zupełne ciemności. Kuchnię aż po sufit
wypełniają rupiecie (zdjęcia, pamiątki, bardzo dużo religijnego kiczu, oprawione w ramki
obrazki powycinane z kalendarzy, naczynia itd.), mimo to wszystko jest starannie
uporządkowane. Co się tyczy klasyfikacji, rupiecie powinny mieć charakter na wskroś
muzealny. Tak więc mała nierealistyczna przestrzeń, mimo wszystko rozpoznawalna jako
najdrobnomieszczańsza kuchnia. 

Język:
Językiem, jaki wytwarzają Prezydentki, są one same. Siebie samego wytwarzać
(wyjaśniać), to praca, dlatego wszystko samo w sobie stanowi opór. W sztuce powinno
to być wyczuwalne jako wysiłek.

Didaskalia sztuki „Prezydentki”.

kos-1

ORDYNANS TADEUSZA KOŚCIUSZKI

(…) Kościuszko podczas służby na rzecz amerykańskiej rewolucji (wojny o niepodległość, 1775–83) przez cztery lata korzystał z usług czarnoskórego ordynansa Agrippy Hulla. Hull dołączył jako wolny człowiek do Armii Kontynentalnej George’a Washingtona w 1777 r., a jego relacje z polskim oficerem szybko przekroczyły stosunki służbowe, przekształcając się w głęboką więź.

Momentem przełomowym dla kształtowania się tych serdecznych relacji był zabawny incydent z początku służby Hulla, opisany szczegółowo w książce „Przyjaciele wolności”. Kościuszko musiał opuścić na kilka dni obóz w West Point, pozostawił więc ordynansa na straży dobytku. Hull, uważający się za potomka afrykańskiego księcia, postanowił wykorzystać okazję i zorganizował imprezkę, na którą zaprosił przyjaciół z szeregów czarnoskórej służby, aby godnie ich podjąć, przywdział mundur i rogatywkę swego przełożonego. Niestety, Kościuszko nie zdołał przeprawić się przez rzekę, więc przed czasem wrócił do obozu, w sam środek zabawy, wywołując popłoch i przerażenie. Generał, zamiast wszcząć awanturę, dołączył do zabawy i fetował „księcia” Hulla, przyjmując konwencję karnawałowej zamiany ról. Bliskie kontakty z ordynansem, a także obserwacja codziennych poświęceń afroamerykańskich żołnierzy utrwaliły w Kościuszce przekonanie, że rasizm nie ma żadnych uzasadnień i nie może być argumentem za niewolnictwem jako wyrazem „naturalnego porządku rzeczy”. (…)

Edwin Bendyk, „Dlaczego ostatnia wola Tadeusza Kościuszki nie została wykonana”, Polityka 41.2017 (3131) z dnia 10.10.2017, Historia, s. 54

 

W tej sztuce chodzi o to, że Ziemia jest płaska, że Słońce wschodzi i zachodzi,
ponieważ krąży wokół Ziemi; chodzi o to, że nic nie chce być funkcją, tylko rozproszeniem.

Dekoracja:
Mała kuchnia pośrodku sceny, z lewa i prawa zupełne ciemności. Kuchnię aż po sufit
wypełniają rupiecie (zdjęcia, pamiątki, bardzo dużo religijnego kiczu, oprawione w ramki
obrazki powycinane z kalendarzy, naczynia itd.), mimo to wszystko jest starannie
uporządkowane. Co się tyczy klasyfikacji, rupiecie powinny mieć charakter na wskroś
muzealny. Tak więc mała nierealistyczna przestrzeń, mimo wszystko rozpoznawalna jako
najdrobnomieszczańsza kuchnia. 

Język:
Językiem, jaki wytwarzają Prezydentki, są one same. Siebie samego wytwarzać
(wyjaśniać), to praca, dlatego wszystko samo w sobie stanowi opór. W sztuce powinno
to być wyczuwalne jako wysiłek.

Didaskalia sztuki „Prezydentki”.

ko

AMERYKAŃSKI TESTAMENT

TADEUSZA KOŚCIUSZKI

AMERYKAŃSKI TESTAMENT TADEUSZA KOŚCIUSZKI

Prosiłem pana Jeffersona, żeby w razie mojej śmierci, bez wyrażenia ostatniej woli lub testamentu, wykupił za moje pieniądze tylu Murzynów i uwolnił ich, aby pozostała suma wystarczyła na zapewnienie im wykształcenia i utrzymania. Każdy z nich powinien przedtem poznać obowiązek obywatela w wolnym państwie, bronienia swego kraju przeciw obcym i wewnętrznym wrogom, którzy chcieliby zmienić Konstytucję na gorszą, co by ich uczyniło w rezultacie znowu niewolnikami. Każdy z nich powinien mieć dobre i ludzkie serce, czułe na cierpienia innych. Każdy powinien być żonaty oraz otrzymać 100 akrów ziemi, narzędzia i żywy inwentarz do uprawy roli, wiedzieć, jak się z tym obchodzić, umieć gospodarować, a także powinien umieć współżyć z sąsiadami: być zawsze dobrym i gotowym do pomocy oraz skromnym wobec nich. Każdy powinien dzieciom dać dobre wykształcenie, kochać swój kraj i spełniać obywatelskie obowiązki, by w ten sposób – zachowując dla mnie wdzięczność – czynić siebie samego możliwe szczęśliwszym.

Tadeusz Kościuszko, „Thomas Jefferson. Korespondencja (1798–1817)”, pod red. Izabella Rusinowa, tłum. Agnieszka Glinczanka, Józef Paszkowski

 

W tej sztuce chodzi o to, że Ziemia jest płaska, że Słońce wschodzi i zachodzi,
ponieważ krąży wokół Ziemi; chodzi o to, że nic nie chce być funkcją, tylko rozproszeniem.

Dekoracja:
Mała kuchnia pośrodku sceny, z lewa i prawa zupełne ciemności. Kuchnię aż po sufit
wypełniają rupiecie (zdjęcia, pamiątki, bardzo dużo religijnego kiczu, oprawione w ramki
obrazki powycinane z kalendarzy, naczynia itd.), mimo to wszystko jest starannie
uporządkowane. Co się tyczy klasyfikacji, rupiecie powinny mieć charakter na wskroś
muzealny. Tak więc mała nierealistyczna przestrzeń, mimo wszystko rozpoznawalna jako
najdrobnomieszczańsza kuchnia. 

Język:
Językiem, jaki wytwarzają Prezydentki, są one same. Siebie samego wytwarzać
(wyjaśniać), to praca, dlatego wszystko samo w sobie stanowi opór. W sztuce powinno
to być wyczuwalne jako wysiłek.

Didaskalia sztuki „Prezydentki”.

„MURZYN ZROBIŁ SWOJE,
MURZYN MOŻE ODEJŚĆ.”

 

W tej sztuce chodzi o to, że Ziemia jest płaska, że Słońce wschodzi i zachodzi,
ponieważ krąży wokół Ziemi; chodzi o to, że nic nie chce być funkcją, tylko rozproszeniem.

Dekoracja:
Mała kuchnia pośrodku sceny, z lewa i prawa zupełne ciemności. Kuchnię aż po sufit
wypełniają rupiecie (zdjęcia, pamiątki, bardzo dużo religijnego kiczu, oprawione w ramki
obrazki powycinane z kalendarzy, naczynia itd.), mimo to wszystko jest starannie
uporządkowane. Co się tyczy klasyfikacji, rupiecie powinny mieć charakter na wskroś
muzealny. Tak więc mała nierealistyczna przestrzeń, mimo wszystko rozpoznawalna jako
najdrobnomieszczańsza kuchnia. 

Język:
Językiem, jaki wytwarzają Prezydentki, są one same. Siebie samego wytwarzać
(wyjaśniać), to praca, dlatego wszystko samo w sobie stanowi opór. W sztuce powinno
to być wyczuwalne jako wysiłek.

Didaskalia sztuki „Prezydentki”.

Popularne w Rzeczpospolitej powiedzenie zapisane
pierwotnie przez Fryderyka Schillera w sztuce „Fiesco”.

 

W tej sztuce chodzi o to, że Ziemia jest płaska, że Słońce wschodzi i zachodzi,
ponieważ krąży wokół Ziemi; chodzi o to, że nic nie chce być funkcją, tylko rozproszeniem.

Dekoracja:
Mała kuchnia pośrodku sceny, z lewa i prawa zupełne ciemności. Kuchnię aż po sufit
wypełniają rupiecie (zdjęcia, pamiątki, bardzo dużo religijnego kiczu, oprawione w ramki
obrazki powycinane z kalendarzy, naczynia itd.), mimo to wszystko jest starannie
uporządkowane. Co się tyczy klasyfikacji, rupiecie powinny mieć charakter na wskroś
muzealny. Tak więc mała nierealistyczna przestrzeń, mimo wszystko rozpoznawalna jako
najdrobnomieszczańsza kuchnia. 

Język:
Językiem, jaki wytwarzają Prezydentki, są one same. Siebie samego wytwarzać
(wyjaśniać), to praca, dlatego wszystko samo w sobie stanowi opór. W sztuce powinno
to być wyczuwalne jako wysiłek.

Didaskalia sztuki „Prezydentki”.